Przejdź do treści

Bogumił Głuszkowski | Doskonałość, a perfekcja | Nawyki | Balans | Relacje | Sport

Bogumił Głuszkowski - podcast/wywiad

Opis

Mój pierwszy podcast, miałem zaszczyt przeprowadzić z tak wyjątkowym gościem jak Bogumił Głuszkowski. Oto jego przedstawienie: 

🚴‍♂️🏊‍♂️🏃‍♂️ – Sportowiec, 9-krotny indywidualny Mistrz Polski w triathlonie na wszystkich dystansach, trzykrotne ścigał się na legendarnych Mistrzostwach Świata IRONMAN KONA. Wielokrotnie stawał na podium w kategoriach wiekowych podczas oficjalnych zawodów IRONMAN. Wicemistrz Europy w kat. wiekowej na dystansie 1⁄2 Ironman w 2014r.

👨‍👩‍👧‍👦 Jak sam mówi, pomogło mu to stać się: mężem z 25 letnim stażem z kobietą, która staje się coraz piękniejsza. Oraz ojcem dzieci, które go przerosły (córka w biznesie i sztuce, syn w sporcie i poezji),

🏆Jako trener jest dobrze znany wszystkim sportowcom a szczególnie triathlonistom w Poznaniu prowadzi klub CityZen w którym trenuje amatorów codziennie balansujących na swojej osobistej granicy rozwoju, jak również medalistów Mistrzostw Europy, Świata oraz Igrzysk Olimpijskich.

W Podcaście znajdziesz mnóstwo złota, które Bogumił wykopał z biegiem ostatnim dekad. Oto parę z nich: #nawyki #relacje #doskonałość #równowaga #balans #stabilność #pływanie #sport.

Miłego słuchania i oglądania.

Linki:

Soundcloud: https://soundcloud.com/cyprianflows

Apple Podcast: https://podcasts.apple.com/pl/podcast/forc-biznes-sport/id1545851146

Spotify: https://open.spotify.com/show/13a1rFrOLAaFrBpIvLMb3h

Spis treści

W opisie filmu na youtube są linki czasowe do kolejnych wątków filmu. Film jest bardzo dokładnie podzielony.

Transkrypt

Przedstawienie Bogumiła Głuszkowskiego

[00:00:00] Czyli pojechać 103 na godzinę bez wyobraźni to zrobi idiota. Ale pojechać 103 na godzinę z takiej głębokiej potrzeby niezależnie od tego, że na drugim poziomie deski, która cię równoważy, jest twoja żona, twoje dziecko, za które odpowiadasz i zrobić to mimo wszystko. To jest taka struktura, która buduje tak twardy kręgosłup coś tak prawdziwego.

[00:00:27] Podczas dzisiejszego podcastu mam przyjemność gościć Bogumiła Głuszkowskiego. Witam. Tak naprawdę to on mnie ma przyjemność gościć, mam nadzieję u siebie w biurze. Bogumił Głuszkowski zawodnik człowiek, trener, sportowiec, dziewięciokrotny indywidualny mistrz Polski w triathlonie na wszystkich dystansach. Trzykrotnie ścigał się na legendarnych mistrzostwach świata Iron Man. Wielokrotnie stawał na podium w kategoriach wiekowych podczas oficjalnych zawodów Iron Man. Wicemistrz Europy w kategorii wiekowej na dystansie jednej i drugiej Iron Mana w 2014 roku. Jak sam mówi, to pomogło mu stać się mężem 25 lat z kobietą, która staje się coraz piękniejsza oraz ojcem dzieci, które go przerosły. Córka w biznesie i sztuce syn w sporcie i poezji. Jako trener jest dobrze znany wszystkim sportowcom, a szczególnie triathlonistom w Poznaniu prowadzi klub CityZen, w którym trenuje amatorów codziennie balansujących na swojej osobistej granicy rozwoju jak również medalistów mistrzostw Europy świata oraz igrzysk olimpijskich. Pracował z zawodnikami hokeja na trawie, piłki nożnej, tenisa ziemnego, kolarstwa szosowego, z biegaczami, snowboardzistami oraz pływakami. Jego główną filozofią jest umiejętność łączenia życia prywatnego zawodowego oraz sportu. Cytat bliski jego sercu. Największą wartością, którą człowiek wynosi ze sportu, jest wiedza o samym sobie.

[00:02:06] To jeszcze za czasów studenckich za czasów pracy magisterskiej znalazłem taki cytat wypowiedziany przez legendarnego trenera pływania Patona i stąd takie przywiązanie zarówno do tego trenera do tej postaci jak i do tego cytatu.

[00:02:26] Jest taki cytat Bruce Lee. Nie obawiam się kogoś, kto trenuje 10 tysięcy różnych kopnięć, ale tego, który 10 tysięcy razy trenował jedno kopnięcie. Co ten cytat oznacza dla ciebie?

[00:02:41] To jest w gruncie rzeczy

[00:02:43] Kwintesencja mojego zawodu. Przy czym zawsze się śmieję z tego, że Bruce Lee miał o tyle łatwiej, że w karate i w sztukach walki była zawsze idea ciosu kończącego w związku z tym jeżeli wykonałeś już 10 tysięcy powtórzeń, ten jeden robiłeś perfekcyjnie w zasadzie w związku z kolejnymi pytaniami. Doskonale perfekcyjnie. Była szansa, że wygrasz walkę tym jednym kopnięciem. Jest mnóstwo przykładów obojętnie czy to są zapasy, czy to jest szermierka, z którą też miałem przyjemność pracować, że są zawodnicy, którzy potrafią wykonywać jedną technikę i wszyscy o tym wiedzą, że oni tę jedną technikę wykonują doskonale. I mimo tego, że robią to np. przez 12, 14, 16 lat i za każdym razem wygrywają tą jedną techniką i nikt nie potrafi temu przeciwdziałać.

[00:03:43] Są tacy zawodnicy i to jest taka idea specjalizacyjna. Inna natomiast w dyscyplinach takich jak Triathlon, czyli w multidyscyplinarności albo w tej idei

[00:03:56] Mojego sportu związanego z życiem albo życia związanego ze sportem. Jednak kładę nacisk na wyższy poziom dywersyfikacji i aczkolwiek to bardzo trudno zabrzmi. Szanuję tych, którzy wykonują 10 tysięcy powtórzeń wobec jednego elementu, ale w pływaniu jeżeli podzielimy ruch na ileś tam elementów to nagle się okazuje że jeżeli próbujesz wykonać 10 tysięcy powtórzeń przy każdym elemencie to tych powtórzeń jest dużo dużo więcej.

[00:04:24] W związku z tym skomplikowana sieć jest tak ogromna, że z mojej perspektywy to jedno kopnięcie jest dużo łatwiejsze. Natomiast jest jeden pewien haczyk. Notabene oczywiście to była zabawa słowami w kontekście Bruce Lee. Ten haczyk jest taki, że my działamy jak perpetum Mobile tak jak kiedyś mój ulubiony lingwista [?] powiedział, że jeżeli uczysz się pierwszego języka to, to jest trudne, już drugiego jest dużo łatwiejsze od trzeciego i kolejnego. Ilość skojarzeń jest tak ogromna, że w zasadzie 4, 6, 8 język przychodzi bardzo bardzo łatwo. W związku z tym ja jestem zwolennikiem zbudowania tego jednego doskonałego nawyku, który wyznaczy ci drogę, pokaże, w którym jesteś miejscu, a jednocześnie pokaże, czym jest ten nawyk. Czyli takim stanem Flow takim akceptacją czasu i przestrzeni, w której nagle twój organizm posługuje się tym jednym nawykiem w sposób absolutnie kompetentny, ale już nieświadomie. To jest automatyzacja. Natomiast jeżeli zbudujemy kilka kilkanaście za sprawą tego, że tak bardzo chcemy to rozwijać, to nagle się okazuje, że potrafimy zbudować sumę czynności, które wykonujemy w życiu i każde z nich jest na takim poziomie automatyzacji, że reagujemy w sposób adekwatny wobec każdej sytuacji, która nas spotyka.

[00:05:57] Dobrze wracając do początku, mówiliśmy na temat tych powtórzeń tak, że są one ważne. Niektóre są bardziej skomplikowane. Czym się różni 10 powtórzeń czy 10 tysięcy powtórzeń od 10000 świadomych powtórzeń. Gdy szedłem tutaj, widziałem, że był slogan na schodach, zrób świadomy krok. O co chodzi w tej świadomości w ruchu?

[00:06:24] To znaczy jeżeli masz np. pływaka, który przepłynie każdego roku dwa tysiące kilometrów albo nawet trzy, bo są tacy zawodnicy, którzy coś takiego robią. Niektórzy uważają, że ilość kilometrów sprawi, że zaczynasz o tym myśleć albo po to, żeby wykonać aż tak dużo.

[00:06:46] Musisz zacząć o tym myśleć w jakimś sensie, jest to prawda, czyli musi być wolumen, który sprawi, że tak spokorniejesz, że zaczynasz myśleć tylko o tym co wykonujesz. Czyli bardzo trudno jest wykonać świadomy ruch jeżeli nie wykonało się już dostatecznej ilości powtórzeń. Ale z drugiej strony nie wykonasz tych powtórzeń. Jeżeli każdy z tych ruchów nie będzie świadomy, dlatego że będziesz niszczył, eksploatował siebie, czyli to następuje dwutorowo, z jednej strony musisz wykonywać prace o charakterze wolumenowym objętościowym, czyli musisz powtarzać, ale z drugiej strony musisz myśleć o każdym z tych ruchów. I teraz to współtworzenia ciebie odbywa się na dwóch płaszczyznach z jednej strony ilość powtórzeń z drugiej strony ilość powtórzeń świadomych jeżeli na jednej jednostce treningowej po raz pierwszy zacząłeś zastanawiać się nad ruchem, ale nie rozumiałeś całości swojego ciała i wykonałeś  jeden ruch i nawet go nie dostrzegłeś. Nawet twój trener go nie dostrzegł, ale on już był jakiś zaczątek. Na następnej jednostce treningowej, trener to dostrzegł, udzielił Ci feedbacku, ale Ty nie zrozumiałeś, na czym to polega, ale ty cały czas trenujesz dalej. W końcu przychodzi taki moment, w którym ty wyczuwasz ten jeden moment, w którym np. woda cię niesie albo rower zaczyna dostawać napęd bez używania nadmiaru siły. I teraz każdy ten moment, w którym ty uświadomisz sobie, że to był ten dobry ruch. I teraz zaczynasz go szukać, ale nie wiesz gdzie. Po prostu czekasz, aż on przyjdzie i po pewnym czasie przychodzi taki moment, w którym one się pojawiają coraz częściej coraz częściej i na samym końcu zaczynasz dostrzegać pewne analogie kiedy one się pojawiają i dlaczego. No i od tego momentu zaczyna się sztuka. Czyli to już nie jest ani wolumen, ani szukanie takie kwadratowe czasami tego idealnego ruchu tylko ty zaczynasz odczuwać kiedy to przychodzi. I teraz to liczenie tego ruchu, w którym wykonujesz to w sposób doskonały. Albo wtedy kiedy się to kończy kiedy na każdej jednostce już wykonujesz wszystko w taki sposób idealny kiedy czujesz, że woda się niesie, albo kiedy rower się przesuwa, albo kiedy biegniesz już bez wysiłku to suma tych powtórzeń tych idealnych tych, które dają Ci napęd, to jest właśnie ten świadomy ruch i ten świadomy ruch.

[00:09:04] Najważniejsze, na co się przekłada, że bardzo często w sporcie wyczynowym słyszymy takie sformułowanie automatyzm ruchowy, to jest przejście ot, tak skracając sprawę trochę trywalizując.

[00:09:19] Ale od dróg piramidowych poza piramidowych, czyli jeżeli się uczymy czegoś na poziomie dróg piramidowych jeżeli już zdobędziemy pewien nawyk, który uruchamia się niezależnie od naszej woli i to jest taka kompetencja, ale już świadoma nieświadoma. Świadoma, ale to wtedy kiedy wiemy kiedy to się uruchamia, a nieświadoma, że uruchamia się automatycznie i nic nie jest w stanie tego zmienić nawet stres. Czyli jeżeli dojdziemy do takiego pułapu, że twoje ciało zareaguje zawsze w sposób adekwatny, czyli stoisz na słupku. Jest dźwięk startera i są igrzyska olimpijskie, jest 60 tysięcy ludzi wokół ciebie i tym mimo wszystko jesteś w stanie zareagować w sposób adekwatny.

[00:09:56] To jest ten poziom automatyzmu, o który mi chodzi i teraz kompetencja staje się nieświadoma.

[00:10:05] Tak jest, po prostu zachodzi, ich ruch też jest idealny, bo świadomie został wyuczony do takiego stopnia, żeby był bliski doskonały. Dokładnie tak tylko chce pokazać taką bardzo dla mnie istotną różnicę.

Największy grzech XXI wieku – „Bądź Sobą”

[00:10:20] Największym grzechem XXI wieku jest sformułowanie bądź sobą. Z mojej perspektywy, bo żeby być sobą to musisz siebie określić. Czyli jeżeli ktoś na przykład nie zbudował swojego ciała nie urysował kontury, czyli nie określił swojego miejsca w przestrzeni to bardzo trudno jest mu mówić, bądź sobą, bo on nie wie, kim jest.

[00:10:46] W związku z tym jeżeli mówimy, to jest takie powiedzenie Lepiej być kimś a według ciebie być kimś, a potem być sobą.

[00:10:56] Dokładnie tak, czyli najpierw to jest znowu jak uwielbiam moją babcię, bo ona zwykle w takich sytuacjach jak ja powoływałem się na jakieś kosmiczne sformułowania, to zwykle wtedy dawała mi szmatą w twarz i mówiła, wiesz, co najpierw posprzątaj swój pokój, później przenieść węgla później na drzewa i jak te wszystkie rzeczy zrobisz, to zacznij ze mną rozmawiać na temat filozofii. I to było coś szalenie głębokiego i w tej chwili chyba nam brakuje w XXI wieku takiej powtarzalności, takiego szacunku wobec codziennych czynności wręcz się ich unika w imię tego, że my mówimy kreatywność kreatywność kreatywność a ta kreatywność kształtuje się na bazie nawyku i takiej stabilności emocjonalnej. Stworzyłem pewien projekt, zbudowałem coś zewnętrznego albo siebie samego. Teraz jeżeli to zbudowałem to daje stabilizację jeżeli daje stabilizację to wtedy dopiero mogę określić kim czym tak naprawdę jestem albo kim chce się stać. Bez tej powtarzalności bez cywilizacji bez takich żmudnych wolumenowych powtórzeń albo bez takiego czegoś, co nas stabilizuje przy gruncie typu przeniesienie węgla drzewa pościelenie swojego łóżka. Bez tego my się rozpływamy w rzeczywistości. Trudno jest wtedy określić, kim jesteśmy tak naprawdę.

[00:12:13] Codzienność na pewno stabilizuje i pomaga być bardziej tu i teraz i nie odkrywać kosmiczne wizje, daje pewną podstawę wartości.

[00:12:26] Dla mnie wiem, że to znowu zabrzmi banalnie, ale może niektórzy się obruszą, chociaż żyjemy w takiej rzeczywistości, że ludzie się obrażają praktycznie o wszystko. W związku z tym nie ma znaczenia, co powiem. Natomiast dla mnie tą podstawową wartością na przykład jako rodzica i dziecka jest coś takiego, że gdybym ja miał określić, co jest kluczem do wychowywania młodego pokolenia to żeby dać mu pewne podstawy pewien szkielet i w tym szkielecie najważniejszy jest prosty kręgosłup. Ale teraz tak rodzice przyjmują, że ten prosty kręgosłup raz, że oni sami go nie mają. Dwa że jeżeli widzą, że dziecko krzywdzi plecy to oni, raz mu zwracają uwagę, później drugi raz zwracają uwagę, a później trzeci raz mówią, przecież ja mu już sto razy powiedziałem i on nie chce słuchać i akceptują ten skrzywiony kręgosłup.

[00:13:18] A ja nie.

Bylejakość w dbałości o człowieka

[00:13:20] Naszym zadaniem jako rodziców moim zadaniem jako trenera jest przede wszystkim zbudowanie prostego kręgosłupa i ten prosty kręgosłup statyczny niestety przekłada się na inne elementy, czyli oczywiście on musi być najpierw prosty później elastyczny ale jeśli chodzi o prosty kręgosłup, może się mylę, bo nie mam badań statystycznych, ale dla mnie człowiek z prostym kręgosłupem to jest kwintesencja człowieczeństwa. Jeżeli nie jest wykrzywiony, to znaczy, że zadał sobie trud zadbanie o każde włókna mięśniowe, które go buduje a w pewnym momencie jeżeli nie dbamy, no to widzimy ludzi, którzy najpierw się garbią w jedną stronę, w drugą spływają, coraz bardziej boli od nich odcinek krzyżowych szyjnych itd. I my zaczynamy to lekceważyć, ponieważ większość ludzi tak funkcjonuje, no to my już nie zwracamy uwagi na to, że ten prosty kręgosłup jest jednak istotny. W związku z tym dla mnie utrata wartości współczesnego świata zaczyna się od tego, że za traciliśmy potrzebę budowania dzieci na bazie prostego kręgosłupa, nie zwracamy na to uwagi, sami na siebie nie zwracamy uwagi i zaczynamy funkcjonować w świecie takiej byle jakości, ale bylejakość. Chciałbym od razu odróżnić byle jakości w dbałości o człowieka, bo my mamy taką niesłychaną potrzebę tworzenia idealnych struktur zewnętrznych w świecie komputerowym w świecie Excela w świecie finansowym. Natomiast jeśli człowiek nie ma żadnego znaczenia dla nas, on ma tylko wprowadzić cyfrę do Excela, on ma tylko i wyłącznie być systematyczny wobec obsługi komputera. On ma odbierać telefony on ma przyjechać punktualnie samochodem itd itd. Natomiast to czy on będzie prosty, czy krzywy nie ma znaczenia. Więcej nam nawet bardziej pasuje gość z takim plastycznym krzywym kręgosłupem, bo krzywy kręgosłup daje nam informacje jak on nie zadbał o wartości to ja mu mogę zlecić coś na krzywulca. Ja mu mogę zaproponować, że ja go kupie nawet jeżeli to złamie jakiekolwiek zasady wobec innych ludzi. W związku z tym my tworzymy świat bez wartości, ale on się zaczyna od tego, że nie mamy jaj do tego, żeby budować proste kręgosłupy dzieci.

[00:15:36] Czego nauczył ciebie sport?

[00:15:38] Przede wszystkim dał mi informację jak analizować doświadczenia, których dotykamy. Niestety przechodziłem przez taką drogę, chyba najgorszą z możliwych to znaczy od zawsze za dużo musiałem. W wieku 19 20 lat decydując się na to, że będę uprawiał zawód triatlonista. Tak sobie to wymyśliłem niezależnie od tego, że wtedy większość osób kojarzyło tę dyscyplinę ze strzelaniem i jazdą na nartach. Notabene pierwsze spotkanie z potencjalnym sponsorem. W każdym bądź razie ten początek był taki, że tak dużo musiałem, że nadmiernie eksploatowałem swój organizm. Tam było za dużo ambicji i wstyd się przyznać, ale w takim najgorszym wydaniu, czyli ambicji połączonej z głupotą. Ambicja i głupota to jest chyba najgorsze połączenie, którego nie polecam nikomu zarówno jeśli chodzi o sporty jak i biznes czy życie rodzinne. W związku z tym dużo czasu mi zajęło, zanim wyzwoliłem się z głupoty i ambicji. Przeszedłem z modelu muszę na model chcę i mogę i to jest chyba taka największa wartość, którą wyniosłem w zespole.

[00:17:03] Dobrze jest taki cytat  Bruce Lee. Nie obawiam się kogoś, kto trenuje 10 tysięcy różnych kopnięć, ale tego, który 10 tysięcy razy trenował jedno kopnięcie. Co ten cytat oznacza dla Ciebie?

[00:17:18] Czym różni się 10 tysięcy powtórzeń od 10 tysięcy świadomych powtórzeń? Przede wszystkim te 10 tysięcy świadomych powtórzeń daje informację o pewnej pokorze i szacunku do pracy, którą wykonuję do pasji, którą mam daje sygnał, że już jestem gotów zwracać uwagę na szczegóły. Osoby, które robią 10 tysięcy różnych rzeczy w tym samym momencie, ale nie nauczyły się tej jednej doskonale, cały czas są na etapie takiego skakania z kwiatka na kwiatek.

[00:17:54] Natomiast ostatecznie niestety nie zarządzają sobą. Natomiast od zrealizowania tego jednego projektu do zrealizowania takiego projektu pod tytułem jedno doskonałe kopnięcie od tego momentu wchodzisz na wyższy poziom rozwoju tzn. takiego wyższego levelu postrzegania każdego zdarzenia i w tym momencie każde następne powtórzenie każde następne kopnięcie będzie zabierało Ci trochę mniej czasu, ale Ty już zrozumiesz, do którego punktu masz dotrzeć. Te 10 tysięcy świadomych powtórzeń i 10 tysięcy powtórzeń jednego kopnięcia ma zbudować w tobie jedną idealną kreskę tak jak u malarza czy doskonałe czucie stopy, która pozwoli ci zawiązać sznurowadło za sprawą nogi. Jeżeli jesteś już na takim etapie, to zaczyna się sztuka. Zaczyna się artyzm i myślę, że on miał to na myśli i myślę, że ja to tak postrzegam.

Doskonałość a perfekcja

[00:18:56] Przygotowując się do tego wywiadu, czytałem Twojego bloga i wykonałem głębokie nurkowanie w niektóre artykuły. W jednym z nich napisałeś, że jest różnica między doskonałością a perfekcją. Czym jest ta różnica dla ciebie, jak to rozumiesz?

[00:19:16] Perfekcja zawiera w sobie specjalizację, skończoność i ego. Doskonałość jest nieskończona, nie ma w tym ego. Świadomość jest taką świadomością, że jako człowiek każdego dnia dokładam jakiś fragment siebie, w związku z tym jutro już jestem kimś innym. Ćwiczenie, które wykonywałem wczoraj w sposób doskonały, dzisiaj wykonuję o ten jeden mikron, który został we mnie wkomponowany inaczej. Ja muszę się nauczyć tylko obserwować to zdarzenie. Jeżeli już potrafię obserwować to zdarzenie z takiej perspektywy, to rozwijam się w sposób absolutnie nieskończony. Niezależnie od tego, że to już jest nawyk. Niezależnie od tego, że już wydaje się, że wykonałem te 10 tysięcy świadomych powtórzeń. To w momencie kiedy daję sobie akceptację mojego codziennego rozwoju, to każde następne kopnięcie już na etapie sztuki jest takie o jeszcze ten jeden mikron doskonałe, czyli że daje sobie przestrzeń do nieskończonej rozwoju. Jednocześnie co jest szalenie istotne, daje sobie przestrzeń do przegrywania do porażek. Do tego, że nie wykonałem tego perfekcyjnie. Perfekcja nie znosi ani porażki, ani nie daje ci możliwości poprawy. To jest coś skończonego. Perfekcja została wymyślona. Mam wrażenie do tego, żeby można było zdefiniować to, że skończyłem projekt i mogę dostać albo medal, albo specjalny certyfikat, albo mogę wejść wyżej w level firmy czy korporacji. Dla mnie nie jest to potrzebne. To jest trochę tak, że sztucznie nałożyliśmy pasy w sztukach walki czy pewne levele jeśli chodzi o różne poziomy sportu. Natomiast prawda jest taka że jeżeli traktujesz to szalenie osobiście, że rozwijasz się przez to co robisz obojętnie czy to jest praca zawodowa, kontakt z rodziną, ze swoimi dziećmi czy też trening sportowy to doskonałość wydaje mi się właściwie sformułowana.

[00:21:16] Świetnie. Dla mnie jest to bardzo zrozumiałe, ponieważ w doskonałości czuję, że jest większa przestrzeń na porażkę na akceptację i też mamy więcej czasu na to, żeby osiągnąć i zbudować to, co chcemy, a jak wiemy, ten luz jest też ważny, aby pobudzać kreatywność czy też, aby szukać nowych lepszych rozwiązań. Tak, żeby skończyć.

[00:21:41] Miałem okazję pracować z wieloma wybitnymi zawodnikami, z których każdy doszedł do medalu olimpijskiego albo mistrzostw świata, albo mistrzostwa Europy i każdy z nich był w sferze doskonałości. Nie widziałem ani jednego medalisty, który byłby w strefie perfekcyjności.

[00:22:01] Bardzo ciekawe.

[00:22:04] A co każdy z nas może zrobić od rana, żeby zbliżyć się do doskonałości. Jakiś taki nawyk coś, co możemy wdrożyć, aby ten dzień stał się łatwiejszy, żebyśmy byli lepszą wersją samego siebie.

[00:22:24] Uczyłem się tego bardzo długo i uczyłem się również przez takie ogromne porażki, ale uczyłem się również przez to, że był moment w moim życiu, że gdzieś się zgubiłem. Myślę, że u wielu sportowców, którzy gdzieś tam kończą karierę sportową i nie do końca czuli, że zrealizowali swoje projekty, a ja chciałem być mistrzem świata, a  byłem tylko 11 w Europie. W związku z tym gdzieś przyszedł taki moment, gdzie zacząłem się zastanawiać, po co ja funkcjonowałem. Nie udało mi się czegoś osiągnąć, a teraz mi się coś należy mimo wszystko, bo taką ciężką pracę wykonałem. I tutaj była jedna lampka wina druga potem późniejsze pójście spać. Później potrafiłeś sobie wytłumaczyć, dlaczego masz pójść na spotkanie biznesowe, które z reguły i tak niczego nie wnosiło w twoje życie. W związku z tym obudziłem się po w zasadzie dwóch latach, gdzie się okazało, że jednak nie ograniczałem tego tylko do jednej lampki wina, ale do kilku. Okazało się, że jem za dużo, okazało się, że mam 74 kilo wagi i okazało się, że drastycznie różnię się od tego kim byłem jako sportowiec, ale jednocześnie ten obraz w lustrze wcale mi nie pasował. Wtedy wróciłem do tego co najbardziej kochałem to znaczy do sportu, ale wróciłem od rzeczy takich szalenie banalnych tzn.

[00:23:49] Każdy dzień zaczynałem od po prostu pościelenia łóżka i to zostało mi w tej chwili, mam 50 lat, a zacząłem ten proces w wieku bodajże trzydziestu trzech. Nie uwierzysz, ale tak wygląda mój dzień. To tak jak by stabilizuje mnie daje mi świadomość, że wracam do takiego poukładanego pokoju. Moja żona trochę się z tego śmieje, ale to jest dla mnie super ważne. Jednocześnie

[00:24:17] takie rytuały codzienne typu mała kawa woda albo naleśniki z

[00:24:25] mąki kasztanowej.

[00:24:27] I dostrzegłem, że im bardziej proste jest to moje życie, w tym większym stopniu nim zarządzam. Jeżeli zaczynam kombinować z jedzeniem, zaczynam myśleć, co muszę zjeść, ale co powinno być inne od tego co wcześniej było itd. Zaczynam się koncentrować na tym, że to jedzenie jest najistotniejsze, że ta lampka wina jest najistotniejsza, że to spotkanie z drugim człowiekiem jest najistotniejsze. Te rzeczy są wszystkie ważne, ale myślę, że na przestrzeni jakiegoś czasu nauczyłem się, że istotniejsze dla mnie jest ta moja równowaga. I wtedy jestem w stanie dużo więcej podarować innym ludziom. I ta moja równowaga zawiera się w tym, że musiałem określić czy dla mnie istotniejsze jest wieczorem lampka wina i zjedzenie super kolacji, ale słaby sen tym samym zły następny dzień albo kolejny tydzień. Czy też dla mnie jest istotne spotkanie z kimś takim jak ty albo z innymi ludźmi, których spotykam każdego dnia i w związku z tym, żeby być lepszym w trakcie tego spotkania, żeby podarować więcej, a jednocześnie więcej przyswoić sobie to zrezygnowałem z tej lampki, zrezygnowałem z tego jedzenia, ale jednocześnie wróciłem do tego, żeby pościelić łóżko. Wykonać pracę na swoją rzecz, czyli poszedłem w trochę innym kierunku, bo sztuk walki i to jest taka przestrzeń dla mnie, tylko wtedy jestem w stanie siebie zrealizować. Ale to była taka decyzja, że po triathlonie i po tym, że sport był pewnego rodzaju koniecznością za sprawą, której muszę utrzymywać swoją rodzinę, to teraz musiałem poszukać takiego sportu, który łamie moje pewne ograniczenia, a tymi ograniczeniami było to, że lubię ruchy cykliczne, a w karate są acykliczne.

[00:26:07] I tak zacząłem się bawić w budowanie siebie tak trochę od nowa. Czyli z jednej strony na bazie tych nawyków, które były, ale z drugiej strony odnowa. W porządku.

[00:26:17] A styl karate od jakiego czasu? Od dziesięciu lat.

[00:26:21] Od dziesięciu lat jestem w przededniu egzaminu na czarny pas.

[00:26:27] Trzymam kciuki. Ale to nie jest projekt. Aczkolwiek triathlon cały czas jest oczywiście w twoim repertuarze, bo kojarzę jeszcze jakieś zdjęcie z zeszłego roku bodajże, że stawałeś na podium w swojej kategorii wiekowej.

[00:26:41] Właśnie o to chodzi, że to dzięki temu, że się rozwijam no bo jakbyś spojrzał w internet, to się okazuje, że nie tylko uprawiam sztuki walki, ale potrafiłem zaśpiewać i to przed publicznością na żywo i nie karaoke, tylko normalnie zaśpiewać do mikrofonu. Miałem wyzwanie taneczne, czyli zatańczyłem tango ze względu na to, żeby przekonać mojego przyjaciela, żeby wystartował na Hawajach. I też to był występ publiczny, w związku z tym to też jest takie łamanie strefy komfortu.

[00:27:16] Ale każdą z tych rzeczy robię w gruncie rzeczy dlatego, że na pewnym etapie zaczynamy popadać w nasze osobiste strefy komfortu, które należy odróżnić od pewnych nawyków codziennego działania, które stabilizują.

[00:27:30] Od tego co już daje ci właśnie pewien rodzaj komfortu. Teraz stabilność to jest coś innego, ale na bazie tej stabilności, żeby się rozwijać, musisz łamać tę strefę komfortu i dla mnie tą strefą np. wystąpienia publiczne, bo moi rodzice są głuchoniemi, w związku z tym wychowałem się w świecie ciszy, w związku z tym język migowy jest dla mnie istotniejszym językiem niż standardowy i zdecydowanie się na to, żeby rozmawiać z kimś albo robić to na forum publicznym, albo wystąpić nie było dla mnie jakimś łatwym rozwiązaniem. Poza tym triathlon to po 20 30 godzin w tygodniu spędzasz sam ze sobą, na samym końcu jeżeli masz wystąpić przed kimś, to nie jest coś komfortowego.

[00:28:13] Czy nauka języka migowego, gdy byłeś dzieckiem, przyczyniła się w jakiś sposób do Twoich sukcesów sportowych? Czy Twoi rodzice mieli predyspozycje sportowe, czy może to, że musiałeś nauczyć się wykorzystywać precyzyjnie swoich dłoni do komunikacji, dała ci jakąś świadomość swojego ciała?

[00:28:34] Ubawisz się, ale ostatnio przeczytałem artykuł mówiący o tym, że język migowy rozwija inteligencję emocjonalną i teraz mnóstwo matek zapisuje się na to, żeby się komunikować w języku migowym, żeby podarować swoim przyszłym dzieciom właśnie to. To ja miałem to w standardzie moi rodzice po prostu tacy byli. Musiałem się tego nauczyć. Myślę, że to miało ogromny wpływ na takie procesy komunikacyjne na umiejętność zarządzania ciałem z punktu widzenia manualnego i potrzebę ekspresji ciałem dlatego, że język migowy to nie są tylko literki albo pojedyncze słowa, ale to jest przede wszystkim pewien rodzaj ekspresji wyrażania siebie przez całe ciało. W związku z tym mnie to nauczyło, ale myślę że gdybym miał określić najważniejszą naukę, którą otrzymałem od moich rodziców

[00:29:23] W zasadzie dwie. Z jednej strony to chyba do dzisiaj jeżeli przyjeżdżam do mojej mamy, a ona patrzy na mnie jak na Pana Boga z nieskończoną miłością, czyli niezależnie od tego co się działo w moim życiu, to oni zawsze byli we mnie wpatrzeni i absolutnie akceptowali każdą rzecz i zawsze byli obok. Nie mylić z tym, żeby mnie podnosić wtedy kiedy się przewróciłem. Byli obok, ale nie wyciągali ręki. Ale to jest ta druga rzecz, o której chciałem powiedzieć, nie wyciągali ręki dlatego, że mój ojciec nie chciał, żeby i do niego też tę rękę wyciągali. On nigdy nie mierzył się w sporcie, a rzucał oszczepem, biegał 1000 metrów, grał w szachy.

[00:30:01] On zawsze mi powtarzał, że on jako osoba niepełnosprawna, bo tak był postrzegany, nie chciał być tak postrzegany. On się ścigał, wykonywał wszystkie elementy razem z osobami pełnosprawnymi i grał w szachy z osobami pełnosprawnymi, ścigał się na 1000 metrów, rzucał oszczepem zawsze z pełnosprawnymi i oczywiście ktoś powie, że głuchoniemy to nie rodzaj a w zasadzie w tej chwili się mówi głuchy, ale że to nie jest rodzaj niepełnosprawności, która by go zdyskwalifikowana. Oczywiście, że tak, ale on nie nie rozumiał idei niepełnosprawności dla niego to było szalenie bolesne doświadczenie kiedy na końcowym etapie swojego życia spotykał się w banku z telewizorami, w którym ktoś próbował językiem migowym przetłumaczyć to co mówi do niego pani kasjerka.

[00:30:49] Zawsze wolał schemat komunikacyjny, w którym jako osoba niepełnosprawna szukał uśmiechu, kontaktu szukał mówienia bezpośredniego, czytał z ruchu warg. Jednocześnie jeżeli już nie miał żadnych argumentów, to po prostu pisał na kartce, ale on mówił, że nie chce dźwigać na sobie ciężaru odpowiedzialności za to, że ludzie sprawni muszą inwestować w telewizor, żeby on mógł bardziej rozumieć świat. On go rozumiał w ten sposób, że to był pewien pewnego rodzaju krzyż, z którym każdy z nas się mierzy i ten krzyż został podarowany do tego, żebyśmy my się czegoś innego nauczyli, w związku z tym on miał krzyż taki, że nie słyszał, ale dzięki temu lepiej widział i lepiej czuł. W związku z tym on to akceptował, on nie traktował siebie jako osoby niepełnosprawnej.

[00:31:41] No i w związku z tym to budowało we mnie pewne, trudne to było, ale nawet wówczas jak często patrzysz na mnie, patrzysz na gościa, który ma 168 w kapeluszu albo wzrost siedzącego psa i gra w piłkę ręczną to każdy mówi, nie zostaniesz piłkarzem ręcznym, dlatego że nie masz warunków itd.

[00:31:59] Ale we mnie było to ta potrzeba przekraczania granic. Ale to odziedziczyłem po nim po nich, czyli taką krańcową wiarę w siebie z jednej. Z drugiej strony brak akceptacji ograniczeń albo wręcz traktowanie tych ograniczeń jako pewnego rodzaju dar, który może wyeksponować w tobie coś innego.

[00:32:21] W jaki sposób twój ojciec nauczył Ciebie przekraczania granic?

[00:32:29] Niezależnie od tego, że on uwielbiał np. grać w szachy i wiedział, że mam mnóstwo obowiązków, które sam sobie narzucam, czyli np. szedłem do szkoły, później biegałem albo później biegnąc, szedłem na trening piłki nożnej, albo piłki ręcznej to całe nasze życie było takie bardzo aktywne czy nawet wówczas jeżeli już zachodziło słońce, była dwudziesta pierwsza, a wychodziłeś jeszcze na trzepak, porozmawiać ze wszystkimi. I wchodziłem i zawsze miałem świadomość tego, że będzie czekał jeszcze ojciec z jednym dodatkowym elementem, musimy zagrać jedną partię i to wcale nie było we mnie, czyli z jednej strony ten proces intelektualny był dla mnie wygodny, ale z drugiej strony po takim dniu bardzo dużej aktywności kiedy cały czas dotykałem innych, kiedy posługiwałem się swoim ciałem, nie chciałem się zatrzymywać, a on za sprawą tych szachów widział, że to jest mój brakujący element takiej uważności. Z jednej strony w trakcie tych szachów  pokazywał mi, analizował, nauczył pewnej refleksji, ale to wszystko odbywało się właśnie w języku migowym i w takim bezpośrednim kontakcie. Myślę, że gdybym miał ocenić to co on mnie nauczył, że nie ma znaczenia, co robisz i jak dużo, tylko kiedy. I że to powinno być właśnie wtedy kiedy powinno być i że masz wyczuć u drugiego człowieka to, co jest jego pewnym ograniczeniem, bo to go będzie rozwijało. Dlatego teraz jak pracuję ze sportowcami to jeżeli ktoś jest wybitnie siłowy to staram się budować w nim potrzebę elastyczności jeżeli ktoś bazuje tylko i wyłącznie na sprawnym układzie krążenia, ale nie zarządza swoim ciałem, bo ma tak doskonały silnik, że wydaje mu się, że to jest niepotrzebne. Staram się wprowadzić do jego zajęć elementy wymagające precyzji no i tak pracuje z każdym. W związku z tym tego wszystkiego uczyłem się od rodziców.

Jak znaleźć środek?

[00:34:22] Bogumił. Jak znaleźć środek kiedy udało się znaleźć środek, czym możesz się podzielić w tej materii?

[00:34:32] Myślę, że najważniejsze do określenia swojego osobistego środka jest najpierw określenie konturów, czyli bez konturów nie jesteś w stanie określić środka ciężkości. Jeżeli weźmiemy obraz albo deskę i jeżeli chcemy tą deskę postawić w układzie równowagi to łatwiej jest uzyskać ten punkt równowagi. Jeżeli masz kontury, czyli na bazie tego konturu to najpierw z uczuciem określasz to później jeżeli masz już ten kontury.

[00:35:06] To o tyle łatwiej jest trafiać w ten punkt już tak w sposób nieświadomy. I nawiązujesz do tego, gdy mówiliśmy o tym, że ważne, żeby określić, najpierw być kimś a dopiero potem być sobą. Dokładnie tak. Najpierw określić kto dokąd zmierza, a potem odnaleźć się na tej drodze, czyli najpierw wykonaj jeden projekt, który dać odpowiedź kim jesteś.

[00:35:40] Nawet jeżeli przegrasz, ale zdecyduj się ten projekt wykonać. Czyli zdecyduj się być, powiedzmy super pracownikiem, być super ojcem, zdecyduj się być doskonałym mężem, zdecyduj się być sportowcem, ale niech ten jeden projekt będzie doprowadzony do końca. Teraz na bazie tego projektu już wiesz, gdzie jest kontur, ale teraz z każdym następnym projektem ten kontur uzupełniasz. Ale przychodzi taki moment, w którym zaczynasz wychodzić poza kontury, w którym zaczynasz świecić. Tworzysz dużo większą przestrzeń niż tylko własny kontur. Ale jeżeli wtedy określiłeś się ten punkt ciężkości za sprawą tego kim jesteś, czyli ty określiłeś ten punkt ciężkości w wartościach. Natomiast jeżeli ktoś nie zrealizował projektu żadnego, przepraszam za taką analogię, ale na przykład polityk, który nigdy nigdzie nie pracował, nigdy nie zrealizował żadnego projektu. Czyli on jest w takiej płynnej rzeczywistości. On nigdy nie ma środka ciężkości. On nie zapłacił ceny za zbudowanie biznesu, on nie zapłacił ceny za zbudowanie cudownej rodziny albo mówił, że nie musi budować cudownej rodziny, dlatego że on oddaje się Polsce albo światu itd. To są banały, to są z mojej perspektywy tylko i wyłącznie ekskluzywne to jest to, o czym mówiłem w kontekście mojego ojca. Jeżeli przychodzi, że jesteś wybitnym nawet sportowcem to usiąść, bo teraz jest czas do tego, żeby zagrać w szachy. Do tego, żeby porozmawiać ze sobą. Jeżeli jednego z tych elementów brakuje, to już nie jesteś w stanie określić tego środka ciężkości, bo ty dałeś sobie Exclusive w związku z tym ta równowaga jest zawsze zachwiana albo uzyskujesz taki efekt równowagi pozornej.

[00:37:28] Jeżeli byś ustawił się na desce o zachwianej równowadze, to zobaczysz, że ten proces jest płynny. Ale jeżeli to jest deska, to ty się uczysz deski, w związku z tym to jest proces takiego zarządzania emocjami i swoim ciałem. Ale to cały czas jest praca mikro działania, ale praca. Ale my uwielbiamy w XXI wieku pewien rodzaj radykalizmu, czyli my mylimy równowagę  ze stabilnością, ale w taki sposób, że kładziemy deskę  w jedną stronę i stoimy skrzywieni. I to nie jest wtedy balans, to nie jest równowaga, to jest tylko i wyłącznie radykalizm. Tylko zwróć uwagę, że wtedy jeżeli z wygody opieramy deskę jeżeli z wygody przewracamy się na jedną stronę i stoimy w miejscu. Zawsze wtedy mamy skrzywiony kręgosłup zawsze jesteś łatwy do manipulowania. Osoba ze skrzywionym kręgosłupem stojąca o zachwianej równowadze uczy się tylko lenistwa. I wtedy bardzo łatwo przechodzimy albo na prawą stronę mocy, albo na lewą stronę mocy. Wtedy mówimy chodzimy z kolorowymi flagami, albo chodzimy z krzyżem, albo nosimy maski, albo ich nie nosimy. Ale to jest zawsze to samo. To jest wygoda radykalizmu. Natomiast budowanie równowagi wymaga budowania wartości prostego kręgosłupa. Jednocześnie akceptacji tego, że ona jest płynna, że ciągle muszę wykonywać pracę. I dlatego ten początek jest tak istotny, bo jak określimy kontury, jak zbudujemy siebie, to nawet jeżeli zaczynamy emocjami wykraczać poza te kontury, to my już nauczyliśmy się siebie na tyle, żeby zawsze utrzymywać punkt ciężkości.

[00:39:17] Wtedy jesteśmy spójni. Mówiliśmy na temat znajdowania środka na temat balansu. Jest to też związane z odnalezieniem jakiegoś luzu życiowego. Nie popadania w skrajności. I wiadomo, że nawiązując do pływania, jest to jedna z dyscyplin sportowych, która wymaga bardzo dobrej techniki. Można. Można zacząć biegać bez techniki, można jeździć na rowerze, ale pływanie bez techniki jest raczej niemożliwe. Jest takie powiedzenie. Duathlon jest ulubionym sportem triathlonistów, bo nie trzeba pływać. I właśnie dużo triathlonistów  ma z tym problem. I czytając Twojego bloga, spotkałem się między innymi z cytatem, że w pewnym momencie przestałem myśleć o tym jak szybko pływać. Zacząłem myśleć o tym jak pływać.

[00:40:12] Co to znaczy dla ciebie? Pływanie jest generalnie dla mnie takim przywróceniem równowagi kolarzom i biegaczom.

[00:40:23] Dlatego, że biegi i jazdę na rowerze wybacza pewne błędy. W perspektywie czasu można się od nich mnóstwo nauczyć. I wbrew pozorom zarówno kolarstwo jak i bieg wymaga ogromnej wrażliwości.

[00:40:36] Ale ten pierwszy etap on tak dużo wybacza, że gość, który ma bardzo dużą siłę, pewien potencjał on wsiada na rower i natychmiast jedzie na tym rowerze szybko. Człowiek, który ma potencjał do biegania, natychmiast zaczyna biec szybko, bo np. jeżeli ma super proporcje między ciężarem ciała siłą, a jednocześnie sprawnością układu krążenia to jemu to bardzo szybko przychodzi. Natomiast w wodzie możesz mieć V2 Max 85 możesz mieć doskonały aparat mięśniowy. Możesz mieć świetną tkankę, możesz mieć absolutnie wszystko i stoisz w miejscu, bo woda wymaga od ciebie, żebyś ty zaczął z nią rozmawiać i woda jest dla mnie taką kwintesencją nauki komunikacji z drugim człowiekiem. To wymaga tak ogromnej wrażliwości i cierpliwości. Czyli jeżeli przychodzi wybitny zawodnik z kolarstwa i z biegania to on nie ma w sobie pokory i cierpliwości. On ma tylko i wyłącznie siłę. Czyli wtedy uprawia coś, co określam mianem, że on nie uprawia pływania, on pływa w schemacie siła razy gwałt, czyli im więcej ma siły, tym bardziej siebie gwałci. Czyli to jest taki sportowy organizm. Czyli walisz rękoma. Jest dużo zamieszania wokół tego, jest mnóstwo piany. Jeżeli masz jeszcze średniego trenera, to on ci zakłada jakieś duże łapki, a później jak masz taką głęboką potrzebę, to zakładasz jeszcze większe łapki. Na samym końcu mamy takich triathlonistów, którzy pływają na łapkach wielkości patelni. Natomiast jak tylko je zdejmą, to stoją w miejscu. I dlatego, żeby się nauczyć pływać, to trzeba zrozumieć coś w zasadzie nieuchwytnego, że woda ma w tej przestrzeni punkt za sprawą, którego jeżeli nie włożysz za dużej siły i za małej to jesteś w stanie się zaczepić, zatrzymać. Czyli kluczem do pływania jest świadomość, że moment zaczepienia ręki w wodzie jest momentem, w którym dłoń pozostaje w tym miejscu, to twoje ciało powinno się poruszać a 99 procent triathlonistów, wyobraża sobie, że im większą siłę włoży w tą wodę co jest związane najczęściej z tym, że jest mnóstwo bąbli, że oni wyrywają tą wodę z basenu i  wylewają na zewnątrz.

Paradoks VO2 max w pływaniu

[00:43:00] Ale efektywności w tym nie ma żadnej, czyli nie mają cierpliwości po szukania miejsca, w którym mogę się pod kimś zaprzeć i mogę zostać z dłonią w tym miejscu. Po to, żeby pozwolić mojemu ciału się przesunąć, ale to nie wymaga siły. To wymaga cierpliwości. To wymaga wrażliwości. To wymaga czucia tego środowiska. To jest najtrudniejsze do przekazania statecznym, niestety przede wszystkim mężczyznom z bardzo dużą ilością testosteronu zajmuje to najczęściej od dwóch do czterech lat. I wbrew pozorom im silniejszy jest człowiek im wyższy współczynnik V2 max. Im większe predyspozycje sportowe do innych dyscyplin, tym mniejsza szansa, że on zdecyduje się rozumieć, że będzie chciał rozumieć wodę. Notabene bardzo łatwo można to przełożyć na sytuacje codzienne, czyli im większa władza u polityka, tym mniej chce słuchać tych, do których powinien się odnosić. Im więcej większa władza u lekarza taka boska wręcz władza. On nie chce tłumaczyć, dlaczego coś należy zrobić, już mu się to nie opłaca. W związku z tym w XXI wieku jesteśmy sterroryzowani specjalizacją i siłą i wszystko nauczyliśmy się robić siłą. I nie mamy cierpliwości do tego, żeby zrozumieć środowisko, w którym funkcjonujemy. Tym samym nie chcemy się na nim opierać, my chcemy je wychlapać. My chcemy je zniszczyć w sposób absolutnie nieświadomy. Po prostu to siła daje nam podstawy, a w zasadzie daje nam przyzwolenie i zabiera nam cierpliwość, zabiera nam świadomość, zabiera nam pokorę. Po prostu niestety siła psuje. Ciekawe powiedzenie siła zabiera nam pokorę.

[00:44:52] Woda jednak uczy pokory. Woda wymusza tam pokorę, bo dokładnie.Siłą nie zawojujemy.

[00:44:58] Nie ma szans.

[00:45:00] Jak można wziąć tę lekcję z wody z pływania do życia codziennego?

[00:45:09] Mogę to pokazać w ten sposób, że jeżeli uczę kobiety, to bardzo fajnie jest nauczyć je w taki sposób, że każe sobie wyobrazić, że przed sobą przed chwytem ma dziecko, które jest zanurzone w wodzie i ono jest w pionie ustawione.

[00:45:31] To dziecko po prostu bawi się wodą, ale jest zanurzone, jest uśmiechnięte, jest na bezdechu, ale utrzymuje się trochę tak jak spławik. I teraz jeżeli chcesz się oprzeć na dziecku i przesunąć do przodu to teraz najpierw musisz pogłaskać dziecko, żeby dać mu informacje: słuchaj, jestem tutaj i ono już wie, że ty jesteś. Bez tej informacji ono będzie czuło zbyt gwałtowny ruch. Mówimy o dzieciach w jakim wieku? Obojętnie.

[00:46:00] Wyobrażasz sobie jak nauczyć kobietę pływać. Wyobrażasz sobie, że dziecko stoi przed nią, to kobieta nie uderzy dziecka. No. Natomiast każdy mężczyzna i kobieta, która uczy się pływać jeżeli byś nie dał mu tego wyobrażenia, to ona uderza w wodę, ale jeżeli tam jest dziecko, to nie może uderzyć. Zrobi to delikatnie i robi to delikatnie, czyli najpierw musisz pogłaskać dziecko, czyli przesuń się do przodu, lekko pogłaskaj to dziecko i daj mu informację, że tu jesteś. Teraz dalej. Jeżeli zerwiesz, to znowu złamiesz dziecku kark. Ale drastyczne porównanie. Ale jeżeli teraz delikatnie dasz mu sygnał z każdym ułamkiem centymetra, że chcesz się oprzeć, to dziecko napina mięśnie brzucha i w tym momencie ty się przesuwasz, bo ono stoi w miejscu, czyli znalazłeś podparcie, czyli coś, czego nie rozumieją ludzie w XXI wieku, że proces wychowania to znowu cierpliwość i pokora. Jeżeli dziecku dasz kontakt jeżeli pogłaszczesz. Jeżeli nie jesteś zbyt gwałtowny, ale jesteś cały czas w kontakcie, to ono w perspektywie czasu da ci  podparcie do tego, żebyś ty się przesunął do przodu. Ale jeżeli ty teraz uderzasz dziecko, to na chwilę dajesz taki oddech dla swojego ego. Czyli ty się podnosi do góry. Dziecko spływa na dno, niszczysz go, ale ty się nie przesuwasz do przodu. Czyli nasz świat wymagałby od nas takiego współodczuwania. Czyli więcej czasu poświęcimy na dotykanie drugiej osoby coś, co wydaje się w tej chwili nie do zrealizowania. Dla mnie to jest największa tragedia, na dotykanie, na informację, to w tym momencie każdy z nas jest bardziej efektywny. Dziecko uczy się tonu i prostego kręgosłupa, a my uczymy się przesuwać do przodu, a nie w górę w dół, czyli przesunięcie do przodu w wodzie to jest dla mnie efektywność, a przesunięcie do góry i w dół to jest informacja, chce być dostrzegany, czyli potrzebuje rozwijać swoje ego.

[00:48:02] Dla mnie pływanie im mniejszym kosztem. Im mniej ruchów dodatkowych i im mniej siły, tym doskonalszy jesteś w przesunięciu, ale tego praktycznie nie widać to jest wtedy bardzo subtelne, ale znowu to jest wbrew dwudziestego pierwszego wieku. My chcemy w pierwszym ruchu być natychmiast widoczni, my chcemy, żeby było widoczne i efektywne nasze działanie, czyli bardziej widoczne jest to, że wychlapujesz wodę, że masz pianę wokół siebie. Notabene tak samo rozmawiamy ze sobą mnóstwo piany mnóstwo bezmyślnych słów. Ale my nie chcemy przekazać informacji i my nie chcemy również posłuchać. My chcemy tylko zrobić pianę.

Definicja spójności

[00:48:42] Jaka jest twoja definicja spójności i dlaczego jest ona dla Ciebie tak ważna?

[00:48:49] Dlatego że dla mnie zawsze sport był elementem życia i to wcale nie najważniejszym. Nawet wówczas kiedy zarabiałem na życie, czyli idea staro grecka piękny i mądry.

[00:49:04] Zawsze mi towarzyszyła, czyli zawsze sport był pewnego rodzaju poligonem doświadczalnym, który mnie uczył pewnego rodzaju wrażliwości, które mogłem wykorzystać w życiu codziennym w dużo poważniejszych problemach typu kontakt z moją żoną typu kontakt z moimi dziećmi czy sposób zarządzania organizacją, które przełożyły mi 1 do 1.

[00:49:26] Natomiast ta spójność jest związana z czymś takim, że nie rozumiem świata, który akceptuje bycie geniuszem w danej dziedzinie, np. w sporcie na przykład w sztuce i pomija albo przemilcza, że w innych przestrzeniach jesteś kanalią. Ja po prostu nie potrafię z tym się pogodzić. Od momentu, w którym jesteś wybitnym artystą, ale niszczysz innych ludzi wokół siebie

[00:50:04] Albo nie potrafiłeś utrzymać równowagę w kontekście kontaktu ze swoimi rodzicami czy dziećmi, czy z żoną, czy z innymi osobami wokół ciebie. Jeżeli nie potrafiłeś udźwignąć równowagi pomiędzy utrzymywaniem siebie a tym, że realizujesz coś, np. wszystkie inne strefy swojego życia pomijasz albo jesteś wybitnym politykiem, albo tak ci się wydaje, ale znowu tracisz kontakt ze swoimi najbliższymi to prędzej czy później brak spójności doprowadza do tego, że dochodzimy do momentu takiej krańcowej frustracji, gdzie to nasze życie przestaje mieć znaczenie. Antidotum statycznie niestety możesz sprawdzić, jak wyglądały życie tych wybitnych jednostek, zawsze kończy się tym, że albo uciekają w narkotyki, albo uciekają w alkohol, albo to jest syndrom czegoś takiego niedokończonego. I dlatego jeżeli rozmawiam ze sportowcami wracając jeszcze do początku kiedy powiedziałeś to tak sobie w tej chwili uświadomiłem że gdybym miał określić co powinno być na samym początku wtedy kiedy mnie przedstawiałeś to chyba najpierw chciałbym zostać przedstawiony, że jestem człowiekiem. Dopiero później wszystkie kolejne elementy wymieniać i to człowieczeństwo zawiera się przede wszystkim w ojcu w mężu w osobie zarządzającej organizacją i dopiero później jest sportowiec trener a w zasadzie taka osoba wędrująca obok ludzi na w trakcie ich ścieżki. To jest dla mnie spójność i trudno mi jest zaakceptować znowu jeszcze coś takiego, że w XXI wieku przyjęliśmy do wiadomości, że celebryta, który ma 20 25 lat, nic nie osiągnął w życiu, absolutnie nic, nie ma rodziny.

[00:51:57] Nie przegrał niczego w życiu, nie wychował dziecka, nie założył organizacji, nie wygrał niczego w sporcie. Ale on ma ogromną rzeszę zwolenników tylko dlatego, że nauczył się mówić językiem, który jest akceptowalny przez nich, czyli on nie ma żadnej wartości, jest swojego rodzaju wydmuszką, ale świetnie pomalowaną i to znaczy ja nie będę z nim walczył.

[00:52:22] Broń Boże to nie o to chodzi. Jest przestrzeń dla każdego. Natomiast jeżeli zapytałeś się o ten mój rodzaj spójności, to myślę, że nigdy nie chciałem być wydmuszką, bo to mi dawało poczucie niestabilności, że właśnie to bycie wydmuszką w jednej dziedzinie może spowodować, że ktoś się po prostu rozwinie bardzo szybko. Natomiast wartość jeżeli buduje się coś na czymś takim bardzo stabilnym to nawet jeżeli nie uda ci się jakiś projekt to masz oparcie w rodzinie nawet jeżeli nie uda ci się jakiś projekt to masz oparcie w nauce masz oparcie w czymś, co robisz dodatkowego i każda z tych przestrzeni daje Ci takie dodatkowe poparcie i stabilność, a za sprawą stabilności daje ci poczucie takiej codzienności, którą musisz wykonać, żeby stać się realnie duży.

[00:53:07] To jest trochę tak jak z bambusem, wkładasz go do ziemi i podlewasz i podlewasz każdego dnia kropelka kropelka, ale on nie rośnie. Nagle po siedmiu latach wyrasta coś tak silnego tak mocnego, ale na samym początku nie było to widoczne, ale to wymaga właśnie tej codziennej tego codziennego podlewania, nawet jeżeli nie widać efektów.

[00:53:28] I właśnie tę spójność dla mnie to jest podlewanie w zakresie bycia mężem bycia ojcem bycia synem bycia w kontakcie z ludźmi, z którymi przychodzi mi pracować, kontaktować się. Dbanie o to, żeby rozwijać się w układzie sztuki i teraz w tych wszystkich przestrzeniach w pewnym momencie następuje zespolenie i to jest ta spójność, ale wtedy stajesz się taki kompetentny i adekwatny wobec wszystkich tych przestrzeni, w których przychodzi ci się rozmawiać.

Balans życiowy

[00:53:59] Czyli reasumując jeśli mamy różne sfery życia sferę sportową rodzinną zawodową. We wszystkie te sfery wnosimy odpowiednie wartości, zespalamy je ze sobą. Osiągamy pewien balans życiowy i dzięki temu balansowi możemy rosnąć. Więcej.

[00:54:23] Moje spojrzenie na to jest takie że jeżeli choćby jedną z tych stref zaniedbasz, to jest tak jakbyś w jednej przestrzeni, złamał pewien filar, o tyleż Twoje życie jest wtedy mniej stabilne, czyli żeby zbudować te filary stabilności musisz zadbać o kręgosłup w każdej z tych przestrzeni.

[00:54:47] To jest strasznie trudne, ale ponieważ użyłem sformułowania na początku naszej dyskusji, że wierzę w to, że człowiek jest jak Perpetum Mobile, czyli jeżeli nie dajesz sobie ekskluzów w żadnej z tych stref, to budujesz pewne nawyki i te nawyki są takie, rano się budzę i nie daję sobie ekskluzu, żeby zostawić bałagan, czyli sprzątam moje łóżko. Teraz wchodzę dalej, nie daje sobie przestrzeni, żeby nie zjeść śniadania, bo mój organizm jest super istotny, przytulam się do mojej żony. Niektórzy mówią, że 18 sekund to jest coś bardzo istotnego. Nieważne. Ale tak jest, żeby nie zostawiać sobie przestrzeni w tej strefie. I teraz z każdym następnym ruchem wsiadam do samochodu, odpalam ten samochód, jadę w określony sposób itd. I każda z tych rzeczy jest równie istotna i po pewnym czasie tych powtórzeń tak dużo, że oczywiście to już jest świadomość, to znaczy to jest już kompetencja nieświadoma, bo to są twoje nawyki. Ale w każdym już masz prosty kręgosłup, czyli ona dzięki temu już jedziesz samochodem, jest to w sposób świadomy i jest to bezpieczne. Ale dzięki temu możesz myśleć o innych elementach, ale dopiero wówczas jeżeli zaczynasz myśleć, a jeszcze nie potrafisz prowadzić. Albo w trakcie zaczynasz malować usta szminką, jeżeli jesteś kobietą, bo ja tego nie robię. No to w tym momencie to tak wygląda. Zakłócasz jakiś proces, czyli z mojej perspektywy trzeba budować te proste wartości, ale w każdej z tych przestrzeni. Nie można sobie odpuszczać, bo to prędzej czy później do ciebie wraca.

[00:56:17] Z jednej strony spójność i balans pomagają szybciej rosnąć, a z drugiej strony bez nich człowiek nie tylko nie rośnie, ale się przewraca. Bogumił mówiliśmy dzisiaj na temat budowania nawyków świadomości doskonałości spójności balansu kluczowe aspekty, które w dzisiejszym wieku w dzisiejszych czasach są szczególnie ważne dla ludzi, ponieważ ludzie poszukują siły, poszukują natychmiastowej nagrody. Jaką dałbyś radę na to, aby ze scalić te informację, co może zrobić każdy z nas od dzisiaj od zaraz, żeby był bardziej spójnym człowiekiem, żeby mieć więcej balansu? Wiadomo, że nabycie takich kompetencji takich umiejętności zbudowanie tego czegoś w sobie zajmuje lata jeśli nie dekady, ale być może możemy dać, jakąś prostą radę dla powiedzmy nastolatka albo dla 20 latka, który chciałby zrobić coś więcej właśnie w kierunku tej spójności.

[00:57:25] Przede wszystkim boleśnie to zabrzmi, ale nie dajmy się wkręcić, nie dajmy się wkręcić w świat bez odpowiedzialności. Jeżeli przyjmujemy, że nie ponoszę odpowiedzialności za swoje życie. Jeżeli zaakceptujemy, że ktoś inny tą odpowiedzialność za twoje życie przejmuje, od tego momentu nie ma szans na równowagę, nie ma szans na rozwój. Z prostej przyczyny zawsze będzie sytuacja, w której przestrzeń, na której się podpieramy typu system opieki zdrowotnej typu system polityczny typu Kościół typu jakaś grupa społeczna, na której się podpieramy

[00:58:09] prędzej czy później przychodzi moment, w którym ona upada i wtedy my też upadamy, czyli my musimy nauczyć się opierać się na sobie samym. Musimy nauczyć się spodglądania do środka, a nie na zewnątrz. To jest bardzo trudne w XXI wieku, bo w XXI wieku system opieki zdrowotnej na przykład przekonuje nas do tego, że on za nas załatwi wszystko, czyli zwalnia nas z odpowiedzialności za prosty kręgosłup zdrowe serce za ilość tkanki tłuszczowej. W zasadzie możesz jeść, ile chcesz, byle byś wziął jakiś środek, który ci poprawia trawienie. Nie ma znaczenia czy uważasz, czy nie. Nie musisz się ruszać, bo dostaniesz jakiegoś termogenika, który spali tkankę tłuszczową i będziesz tak fajnie wyglądał. Nie musisz się zajmować polityką, bo ktoś inny się nią będzie zajmował, czyli nie musisz być obywatelem, bo obywatelskość trochę gaśnie, bo ty masz się zajmować tylko jednym wypracowaniem 4 proc. PKB. W związku z tym z każdym następnym takim elementem, w którym ktoś mówi, oprzyj się na nas, a my za ciebie załatwimy tę sprawę, od tego momentu obojętnie jak źle to zabrzmi, przestajemy być ludźmi. Zaczynamy być istotami, które tylko i wyłącznie opierają się na kimś. Pierwszym krokiem do uzyskania zarządzania swoim życiem jest przywrócenie sobie odpowiedzialności zaakceptowanie, że ja jestem odpowiedzialny w pełni za swoje życie. Na końcu niestety tej odpowiedzialności jest najtrudniejszy moment, bo za odpowiedzialnością tak jak powiedziałem, jest również akceptacja tego, że jest jakiś fragment, który jest poza moją kontrolą. Patrz, mogę umrzeć. W  XXI wieku

[00:59:55] chcemy być nieśmiertelni. Pozbawiliśmy się tego, że w ogóle możemy stracić życie i tym samym systemy wykorzystują to, że mówią, że możesz być nieśmiertelny. To nieprawda. W związku z tym odpowiedzialność i akceptacja tego, że umieram, ale nie dlatego, że dzieje się coś niesłychanego, że to jest wpisane jako element naszego życia tak jak żyję tak samo umieram nie jest nic specjalnego to jest coś naturalnego. Tak zostaliśmy stworzeni. Jeżeli mamy te dwa elementy no to następnym krokiem jest to, że chce być w każdym ułamku sekundy, czyli zaczynam się zastanawiać nie kategoriami jak żyć dłużej tylko jak żyć doskonale i w jednym ułamku sekundy, czyli przestaję myśleć kategoriami strachu przed czymś przed czymś nieokreślonym typu śmierć tylko zaczynam się zastanawiać nad tym, na co mam wpływ, czyli jak sprawić, że każdy ułamek mojego życia będzie super fantastyczny doskonały uśmiechnięty nawet kosztem tego, że szukając złamania swojej strefy komfortu np. wchodzę na coraz wyższe poziomy level, tym samym jest to coraz bardziej niebezpieczne, bo mogę spać. Im wyżej jestem, tym bardziej boli, jak spadam. Gdybym miał to porównać do przeszłości i teraźniejszości, to musiałbym sobie wyobrazić dwie kategorie mam np. 40 lat temu moja mama mimo tego, że strasznie cierpiała była obok mnie wtedy kiedy ja wchodziłem na płot.

[01:01:27] Czasami kiedy wchodziłem na drzewo i obok niej był jeszcze mój ojciec i on mówił: słuchaj, pozwól, a moja mama mówiła, że to jest niebezpieczne, ale mój tata mówił, ale to jest mój syn, a chłopak powinien się z tym zmierzyć. I teraz idea tego poprzedniego świata była taka, że kobieta w ramach tej swojej kobiecej natury bojąc się, dawała taki margines. Tu już jest koniec. A mój ojciec mówił: rozumiem Cię dzisiaj tak i teraz ja schodziłem albo spadałam. Ona cierpiała, ale przyjmowała do wiadomości, że na tym polega idea wychowania. Ale później ja szedłem tam sam i zarówno mama jak i ojciec wiedzieli, że ja przekroczę tą barierę, ale po to, żeby jej nie dotykać. Ale ja muszę chcieć tam wejść jeszcze raz. Niezależnie od wszystkiego niezależnie od tego czy jednej, czy drugiej osobie to przeszkadza. Po prostu muszę łamać te zasady. Czyli z każdym następnym takim doświadczeniem ja schodzę i na prostym gruncie jestem coraz bardziej stabilny. Czyli gdybym ja miał określić jak uzyskać taki stan nie skończonego rozwoju, ale jednocześnie gwarancji pewnego rodzaju nie fałszywej, którą dają Excele i daje rzeczywistość wirtualna, bo w rzeczywistości wirtualnej masz nawet dziewięć żyć, czy tam jeszcze więcej. Natomiast w naszym realnym świecie nie.

[01:02:50] Ale, żeby uzyskać ten poziom stabilności, chodzi o to, że mam potrzebę wchodzenia w rozchwianą równowagę albo na coraz wyższy level. Akceptując to, że mogę spaść. Akceptując to, że mogę złamać rękę. Akceptując to, że wejście na kolejny poziom jest związane z bólem.

[01:03:09] Bogumił. Jak myśleć o rozwoju, aby mieć taką gwarancję wewnętrzną, żeby cały czas się chciało robić więcej i przekraczać nowe granice?

[01:03:23] Kiedyś mój trener zwrócił się do pewnego zawodnika w piłce ręcznej i użył takiego sformułowania gdyby tobie się chciało, tak jak ci się nie chce, to mógłbyś zostać mistrzem świata. W związku z tym ja to pytanie odbieram takimi kategoriami.

[01:03:38] Co zrobić, żeby ci się chciało chcieć. Ja znalazłem ten swój model właśnie w tym, że z jednej strony potrzebuję na chwilę stabilności po zrealizowaniu pewnego projektu i potrzebuję chwili adrenaliny wtedy kiedy tworzę coś nowego.

[01:04:03] I teraz przy założeniu, że zostanę bez zachwianej równowadze tylko dam sobie poczucie stabilności. Najczęściej fałszywe, czyli zostanę np. w fotelu i powiem, moje życie już jest skończone i mi się wydaje, że już wygrałem. To najczęściej przychodzi taki moment, że ktoś łamie podpórkę w tym fotelu, fotel się przewraca, łamiesz kręgosłup albo akurat zapali ci się mieszkanie, bo zapomniałeś wyłączyć gaźnika czy cokolwiek. W związku z tym to jest fałszywe i dlatego, żeby cały czas mieć świadomość, że idę we właściwym kierunku, że się rozwijam. To równie istotne jest usiąść na chwilę w fotelu przed kominkiem i wypić ciepłą herbatę. Jak przeanalizować projekt, który właśnie zrealizowałem. Jak to, żeby po takiej chwili wstać i zaryzykować, albo zdecydować się na kolejne przekraczanie swojej granicy, czyli wejść w jakąś rozchwianą równowagę, wejść na wyższy level mając świadomość tego, że mogę spaść. Mając świadomość tego, że może zaboleć. Mając świadomość tego, że będzie za wysoko. Mając świadomość tego, że wędrując wyżej trochę tak jak Ikar i Detal lecisz, na pewnym etapie jak nie zarządzasz sobą, to polecisz tak wysoko, że spłonął ci pióra, w zasadzie najpierw wytopi się wosk, którymi są związane. W związku z tym to jest w gruncie rzeczy taka idea zmienności, nie lataj za wysoko, wiąż się z ziemią. Znowu spróbuj wyżej znowu wróć z powrotem znowu wyżej i każdy z tych elementów w gruncie rzeczy jest budowaniem siebie. Czyli jak jesteś za wysoko, to tam jest za duże ego.

[01:05:44] Kończy się lot. Latanie coraz wyżej to jest metafora podnoszenia swoich oczekiwań w zakresie np. wyników sportowych czy chce biegać szybciej, chce biegać na dłuższe dystanse. Uważaj na słowa. Nie ma oczekiwań od momentu, w którym pojawiają się oczekiwania, nie ma szansy na rozwój. Od momentu, w którym są oczekiwania, pojawia się muszę, jak pojawia się muszę, to pojawia się napięcie, jak pojawia się napięcie, nie ma wyniku sportowego. Ty kształtujesz w sobie w gruncie rzeczy potrzebę przekraczania granic bez oczekiwań.

[01:06:16] Czyli chce być wyżej, bo chcę zobaczyć świat z innej perspektywy, a nie dlatego, że muszę być najwyżej latającym ptakiem. Chcę widzieć świat z innej perspektywy. Znowu schodzę na dół, żeby tak jakby przetrawić ten widok, który zobaczyłem, żeby podzielić się tym widokiem. To mi daje stabilizację, żeby przytulić się do mojej mamy, żony czy moich dzieci. I znowu wędruje wyżej, żeby im opowiedzieć i przekonać, żeby oni chcieli też tam pofrunąć. I znowu mówię, ten świat wygląda nieco inaczej z tamtej perspektywy, nagle widzisz, że wszyscy wokół ciebie. Oni też decydują się na lot. Oni na samym początku widzą co innego, ale później następuje taka wzajemna inspiracja. Oni Ci opowiadają to co zobaczyli. Ty widzisz to z innej perspektywy, ale to jest dla ciebie też super inspirujące, bo dawno tam nie byłeś. I to jest właśnie dla mnie ta idea rozwoju takiego nieskończonego.

[01:07:08] Takie włożenie siebie w przestrzeń takiej ciągłej potrzeby, żeby z jednej strony wracać do stabilnego układu, ale równie mocno potrzebować, żeby wejść gdzieś wysoko. I z jednej strony po to jest właśnie ta spójność i balans, żeby gdy wracamy z osiągnięć gdy wracamy z tej wspinaczki, żeby móc się zregenerować i żeby mieć to coś, co pomaga nam być tu i teraz i mieć.

[01:07:40] Dokładnie tak i było kilka takich sytuacji ostatnio które mnie dotknęły, ale dlatego nie przepadam, to znaczy nie oceniam tego, tylko nie przepadam, ale bo dla mnie jest to złamanie mojej filozofii. Jeżeli są ludzie, którzy tylko w imię ryzyka przekraczają pewną granicę i teraz oni nie mają często do czego wracać albo to, do czego mieliby wracać, nie jest dla nich na tyle istotne, żeby dać im takie poczucie świadomości. Dla mnie najistotniejsze jest to, że ten balans to jest coś takiego, że lecę bardzo wysoko, ale jednocześnie ten wysoki lot daje mi taki ułamek sekundy kurcze, ale mam gdzie wracać mam do kogo wracać mam się z kim podzielić, w związku z tym już nie lecę wyżej. To jest w trakcie np. wyścigu na Maderze w trakcie mistrzostw Europy miałem taki moment kiedy dogoniłem grupę taką czołową grupę i to było genialne, że chyba pierwszy raz w historii mistrzostw Europy Polak miał szansę zakwalifikować się do finałowej imprezy na dystansie olimpijskim, ale ścigaliśmy się na sprincie i był taki moment, że dojechałem do takiego przedlipka jak to my nie mieliśmy okazji nigdy przejrzeć trasy, bo w ostatniej chwili, bo nie ma pieniędzy. Przyleciałeś ścigać się, nie wiesz, jak wygląda trasa i akurat tak było, że jechałeś w dół z prędkością 103 na godzinę, gdzie wokół Ciebie było 50 zawodników. Teraz nie możesz nacisnąć hamulca, bo wywrócisz wszystkich pozostałych.

Bezmyślne ryzyko a odwaga

[01:09:14] Ale niezależnie od tego na następnym kółku już wiesz, co cię spotka. Ale to nie jest tak, żeby nacisnąć hamulec, tylko że to jest tak, że jadę 103 na godzinę, mimo tego, że mam do tego do kogo wracać. To cię wzmacnia. Czyli pojechać 103 na godzinę bez wyobraźni. To zrobi idiota. Ale pojechać 103 na godzinę z głębokiej potrzeby. Niezależnie od tego, że na drugim poziomie deski, która cię równoważy, jest twoja żona, twoje dziecko, za które odpowiadasz i zrobić to mimo wszystko. To jest taka struktura, która buduje tak twardy kręgosłup coś tak prawdziwego, że rozumiesz, w czym rzecz. Tak. Zrobić coś bez myśli. Zrobić coś odważnego, ale z głupoty tylko dlatego, że nie ma się nic do stracenia, to jest zupełnie coś innego. To nawet nie jest odwaga, bo jak nie masz świadomości tego co tracisz to nawet nie jest odwaga. Natomiast w momencie kiedy to robisz mimo wszystko z jednej strony, bo być może jest to twój zawód z jednej strony dlatego, że chcesz go wykonywać, ale z drugiej strony jesteś odpowiedzialny za swoją rodzinę. W związku z tym jest milion myśli ale gdybyś nie budował wszystkiego w sposób świadomy to w tej w tym ułamku sekundy gdyby te myśli przyszły, to się przewracasz. Ale odpowiadasz również za pozostałych. Ale ponieważ zrobiłeś wcześniej pewne nawykowe rzeczy, to wtedy to wygląda zupełnie inaczej.

[01:10:37] Bogumił prowadzisz najstarszy klub w Poznaniu dobrze znany wszystkim triathlonistom. To dobrze znany również wielu medalistom i olimpijczykom, których trenowałeś. Co możesz powiedzieć o swoim klubie, co go wyróżnia? Wiem, że nie lubisz się porównywać. Jest to klub wyjątkowy. Powiedz coś na temat Zenmenów, których tworzycie.

[01:10:58] W zeszłym roku w zasadzie dwa lata temu wymyśliliśmy taką specjalną nagrodę dla naszej grupy triathlonu owej a w zasadzie ta nagroda była taką naturalną kontynuacją tego co robiliśmy od zawsze, czyli nawet projekt Trip. To był projekt u podstaw, którego stało bądź potrójny, bądź wolny, ale wszyscy to interpretowali kategoriami triathlonowymi, a ja jak zwykle traktowałem to kategoriami takimi szerszymi, czyli połączyć życie rodzinne, pracę zawodową i pasję. Czyli to bądź potrójne bądź wolne, a przeniosło się to na triathlon, dlatego że suma tych trzech dyscyplin. Natomiast taka była idea ta podstawowa. Z banalnej przyczyny jako były profesjonalny zawodnik starałem się

[01:11:56] Za każdym razem także mierzyłem się z tym czy objętość, czy intensywność jak to wszystko połączyć, a jednocześnie jak zapewnić, że moje dzieci będą w sposób właściwy wychowywane. Jak sprawić, że moja żona będzie szczęśliwa ze sportowcem, który 30 godzin poświęca na trening w tygodniu. W związku z tym wymyśliłem sobie taki projekt, w którym dawałem narzędzia do tego że jeżeli przychodzisz do CityZen, to zaczynasz funkcjonować w chińskiej tradycji. W takiej chińskiej filozofii, czyli płacisz mi za to, że jesteś sprawny zdrowy, dobrze się czujesz. Czyli w chińskiej medycynie na przykład płacisz lekarzowi tylko wtedy kiedy jesteś zdrowy. Wtedy jak jesteś chory, przestajesz mu płacić, bo nie pracujesz, w związku z tym nie masz czego. W związku z tym lekarzowi zależy na tym, żebyś jak najszybciej wrócił do pełnej sprawności. I teraz moja rola jest właśnie taka, że ludzie kupują karnet nie dlatego, żeby zrobić mistrzostwo w triathlonie tylko dlatego, żeby lepiej funkcjonowali w życiu codziennym, w pracy zawodowej tym samym zarabiali więcej i żeby ich było stać na to, żeby przychodzić do klubu, kupić sobie fajny rower, a jednocześnie, żeby ich rodzina akceptowała ich pasję, czyli że jak przychodzą do domu, to są też bardziej efektywni i od samego początku tak to powstało. Najpierw Jarek później Sebastian to byli nagrodzeni zawodnicy, którym się w największym stopniu udało, czyli z jednej strony super funkcjonowali w życiu zawodowym, mają cudowne rodziny, które z pełnym zrozumieniem, a tym samym za sprawą ich komunikatów na pewno akceptują ich trening sport. No i w końcu zrobili super rezultaty sportowe, w związku z tym my zdecydowanie bazujemy na tej takiej raczej filozoficznej idei. Sport pomaga Ci być lepszym ojcem lepszym mężem lepszym pracownikiem, a nie na idei. Przyjdź do nas, a ja ci zagwarantuje, że wygrasz Hawaje. Natomiast mogę zagwarantować, że jeżeli będziesz lepszym ojcem lepszym mężem lepszym pracownikiem to w perspektywie i tak na Hawaje pojedziesz.

[01:14:08] Czyli znowu nawiązanie do spójności i do balansu i do połączenia wszystkiego w jedną całość, która jest po prostu lepszą wersją samego siebie, ale też pomagania innym stawać się lepszym. Z tym że na samym początku czasami ludzie mają błędne spojrzenie na to, że przychodzą

[01:14:25] Mówią tak, ale ja mam tylko cztery godziny do dyspozycji i wtedy ja mówię, to z 4 godzin nie uda się pojechać na Hawaje. Ale spróbujmy i to też już po tych kilku latach, a w zasadzie kilkunastu latach pracy już dostrzegam, że to jest pewnego rodzaju magia, jak ktoś przychodzi, mówi mam 4 6 godzin i wcale nie mam ambicji. Ale później po trzech miesiącach on mówi, wiesz co, w ogóle nie wiem, na czym to polega, ale już mam teraz 8 10 godzin do treningu, a później przychodzi i mówi, wiesz co, już mam 12 14 godzin, ale moje życie się zmieniło na lepsze w związku z tym mam lepszy kontakt z rodziną z najbliższymi. Fajnie funkcjonuje w firmie, to może byśmy się przygotowali do jakichś zawodów już nie tylko na to, żeby skończyć, tylko żeby zrobić coś fajnego. To jest taka naturalna kolej rzeczy. Jeżeli to tak przebiega, no to jest super.

[01:15:11]  Świetnie ma to sens. Ja tobie jeszcze raz dziękuję za Twój czas za to, że mogliśmy się spotkać, że przekazałeś mnóstwo swoich cennych rad, można powiedzieć złota, które wykopałeś zbiegiem ostatniej dekady i mam nadzieję do zobaczenia w przyszłości. Dziękuję serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *